Czy znajdując prawdziwą miłość można coś stracić? Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że tak. Nie każdy wie jak miłość działa i nie każdy ją rozumie. W końcu tak jak człowiek, który nigdy nie brał narkotyków nie zrozumie narkomana tak ktoś, kto nigdy nie kochał nie zrozumie osoby zakochanej. Człowiek zakochany zmienia swoje priorytety co jest rzeczą całkowicie naturalną. Cały swój czas pragnie spędzać z drugą połówką, zaczyna lepiej rozumieć przyjaciół czy znajomych znajdujących się w związku niż tych będących singlami. Jednak czy jest w tym coś złego? Według psychologów lista naszych priorytetów zmienia się przez całe życie. Póki co, moja lista priorytetów prezentuje się tak: 1. JA (zdrowie, doświadczenia, przyjemności, rozwój) 2. Partner 3. Rodzina 4. Rozwój zawodowy 5. Przyjaciele. Twoja lista jest inna? Masz do tego prawo. Chcesz całkowicie poświęcać się innym i to oni są dla Ciebie najważniejsi? Proszę bardzo. Nie zapominaj jednak o sobie. Póki Ty nie jesteś szczęśliwy to nie możesz tak naprawdę uszczęśliwiać innych.
W tym momencie mojego życia mam wszystko czego pragnę. Nigdy nie byłam szczęśliwsza. Znalazłam swoją drugą połówkę, spotkałam moją pierwszą (a głęboko wierzę, że zarazem ostatnią i jedyną) miłość. Czy coś przy tym straciłam? Tak. Straciłam tzw. “przyjaciółkę” i kolegów, którzy praktycznie zerwali ze mną kontakt gdy dowiedzieli się, że już nie jestem “do wzięcia”. Powiem szczerze, że cieszę się, że nie ma ich już w moim życiu i nie mam zamiaru zabiegać o ich sympatię. Często mówi się o “toksycznych osobach”, których trzeba unikać. Wygląda na to, że to były moje toksyczne egzemplarze. Największą rolę odegrała oczywiście samozwańcza “przyjaciółka” dzieląca się swoimi przemyśleniami na mój temat ze wspólnymi znajomymi. Czy mam to jej za złe? Miałam. Teraz jednak życzę jej jak najlepiej i mam nadzieję, że kiedyś zrozumie, że nie wszystko zawsze ma być tak jak ona chce. Nie będę w sobie dusić urazy i wspomnieniami truć sobie życie. Zyskałam nowe znajomości, które zmierzają w dobrym kierunku, aby przemienić się w prawdziwe przyjaźnie. Jestem wdzięczna za wszelkie doświadczenia z “toksycznymi ludźmi”. Właśnie dzięki nim lepiej zrozumiałam samą siebie, swoje uczucia i reakcje. Dziękuję.
W tym momencie mojego życia mam wszystko czego pragnę. Nigdy nie byłam szczęśliwsza. Znalazłam swoją drugą połówkę, spotkałam moją pierwszą (a głęboko wierzę, że zarazem ostatnią i jedyną) miłość. Czy coś przy tym straciłam? Tak. Straciłam tzw. “przyjaciółkę” i kolegów, którzy praktycznie zerwali ze mną kontakt gdy dowiedzieli się, że już nie jestem “do wzięcia”. Powiem szczerze, że cieszę się, że nie ma ich już w moim życiu i nie mam zamiaru zabiegać o ich sympatię. Często mówi się o “toksycznych osobach”, których trzeba unikać. Wygląda na to, że to były moje toksyczne egzemplarze. Największą rolę odegrała oczywiście samozwańcza “przyjaciółka” dzieląca się swoimi przemyśleniami na mój temat ze wspólnymi znajomymi. Czy mam to jej za złe? Miałam. Teraz jednak życzę jej jak najlepiej i mam nadzieję, że kiedyś zrozumie, że nie wszystko zawsze ma być tak jak ona chce. Nie będę w sobie dusić urazy i wspomnieniami truć sobie życie. Zyskałam nowe znajomości, które zmierzają w dobrym kierunku, aby przemienić się w prawdziwe przyjaźnie. Jestem wdzięczna za wszelkie doświadczenia z “toksycznymi ludźmi”. Właśnie dzięki nim lepiej zrozumiałam samą siebie, swoje uczucia i reakcje. Dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz